piątek, 21 sierpnia 2015

Polityczny włam na rympał

Czytam pytania referendalne, proponowane przez Dudę i na mój magisterski rozum świadczą niestety o tym, że tytuły doktorskie UJ rozdaje pochopnie. A podobno logika jest podstawą prawa. 

1. Co znaczy "czy jesteś za utrzymaniem dotychczasowego funkcjonowania lasów państwowych"? Czy chodzi o wstrzymanie jakichkolwiek reform, które mogłyby ukrócić kradzieże drewna, dziki wywóz śmieci, poprawić gospodarkę łowiecką, budowę dróg przeciwpożarowych? CO ZA GENIUSZ TO NAPISAŁ? Ekspert biometrii leśnej Cieszewski z grupy Macierewicza? Pytanie ma być konkretne i jednoznaczne.

2. Czy pan Duda wie, kiedy wynikiem koniunkcji zdań jest zdanie prawdziwe? Oba pozostałe pytania referendalne są typowymi logicznymi koniunkcjami - jestem za pierwszą częścią, jestem przeciw drugiej, czyli jestem na NIE. Kto mu to napisał? Ekspert od blefowania Rońda? Nie można wymagać odpowiedzi tak lub nie na dwa pytania zawarte w jednym zdaniu złożonym ze zdań równorzędnych, z których każde może wymagać innej odpowiedzi.

3. Komu w kancelarii zależy na kompromitacji prezydenta? Pomysł kolejnego niepełnosprytnego ze sztabu PiS - jeden termin, jedna komisja. Nie każdy wyborca chciałby, żeby szwagierka sołtysa z PiS siedząca w komisji, wiedziała, że on i jego rodzina nie biorą kart do głosowania w referendum. Przecież biorąc kartę podnosimy frekwencję, istotną dla ważności referendum? Gdzie prawo do tajemnicy. Czy to znaczy, że PiS będzie teraz wszystkim patrzył przez ramię w karty wyborcze? Moźe głosujmy przez aklamację, jak na zebraniach komórki zakładowej PZPR. Jawnost, głasnost, pieriestrojka!
Kpina z wyborców, z demokracji, ubrana w misjonarskie frazesy. Zwykły prymitywny włam na rympał. Nawet finezja wywodów Mastalerka nie jest w stanie nadać logicznego wymiaru tym topornym próbom wykiwania Polaków.

czwartek, 20 sierpnia 2015

Refleksja polityczna, choć książka nie całkiem o polityce

Nie pisałem ostatnio, bo czytam. To chyba szlachetniejsze zajęcie i bardziej wakacyjne. Po wspomnieniach Jerzego Kisielewskiego "Pierwsza woda po Kisielu" wróciłem do książki "Róża" o historiach rodzinnych Róży Thun, z domu Woźniakowskiej, spokrewnionej z Pawlikowskimi, Kossakami, Tarnowskimi. Przemawia do mnie opowieść o trudnym, uczciwym życiu, o niezłomności osób z kręgu Tygodnika Powszechnego, ojca, a wcześniej dziadków, babć, przyjaciół, chociaż nigdzie nie pada słowo "niezłomny". Wspomnienia zabieganej europosłanki, spisane z pomocą redaktorską, są ważne, ciekawe i inspirujące do refleksji w kontekście współczesnych spraw.

Mnie np. zastanowiło, jak prawicowe pospolite ruszenie PC, potem PiS zdewaluowało słowa: prawość, uczciwość, odwaga, wycierając sobie nimi gęby?




Prof. Jacek Woźniakowski, jeszcze w czasach Znaku, zanim powstał pierwszy rząd po 89, mówił - o ile dobrze cytuję - "za Tadeuszem Mazowieckim poszedłbym w ogień". Środowisko Porozumienia Centrum zrobiło z Mazowieckiego wroga przemian, żółwia, w pewnych kręgach (gdzie jest to obelgą) nawet Żyda. Jak niewiele trzeba, żeby ruszyć lawinę niechęci, nienawiści - są u nas od tego polityczni zawodowcy. Nie tak dawno Jarosław Kaczyński odszczekiwał po śmierci Mazowieckiego paszkwile, których był inicjatorem w latach "wojny na górze". Bliźniacy rozdmuchali ją dla Lecha Wałęsy, którego zwycięstwo wyniosło ich do wysokich urzędów. A kilka lat później ci sami chłopcy spod znaków PC skrzyknięci przez Kaczyńskich znaleźli innego wroga i mogli w imię nowych haseł wieszać psy na Wałęsie.

Mam dobrą pamięć, pamiętam jak "patrioci" zniszczyli pierwszego premiera wolnej Polski, pamiętam jak opowiadali o 25 latach niewoli, o zamachu, zdrajcach spod znaku Okrągłego Stołu, żeby ogłupić łatwowierny elektorat. Może dlatego uważam, że wyłącznie brak pamięci usprawiedliwia głosujących na wszelkie zawistne miernoty, które lgną do prezesa, jakby wytwarzał jakieś feromony.

Ciekawa książka, ciekawe życie, mało w niej polityki. Kraków lat 50-60., willa pod Jedlami, Mazury, Tybet - nawet pewne anegdoty pokrywają się ze wspomnieniami Jerzego Kisielewskiego. Polecam.