poniedziałek, 8 lutego 2016

Czy biskupi chcą cenzurować listy polskich katolików?


Biskupi polscy próbują cenzurować europejską stronę internetową Komisji Konferencji Biskupów Unii Europejskiej, ponieważ nie zgadzają się ze stanowiskiem zaprezentowanym w otwartym liście Henryka Woźniakowskiego, prezesa "Znaku", krytycznie oceniającego działania rządu PiS oraz udział polskiego kościoła w polityce ostatnich miesięcy.



Biskupi, w swoim stanowisku podpisanym przez sekretarza generalnego Konferencji Episkopatu Polski, bpa Artura Mizińskiego, zażądali wycofania listu, oceniając publikację jako "ingerencję w wewnętrzne sprawy Polski". Czy nie jest to inaczej sformułowana, ale obowiązująca od kilku tygodni retoryka zarzucająca "donosicielom gorszego sortu" wynoszenie polskich spraw na forum Unii Europejskiej? Dziwne, bo przecież Powszechny Apostolski Kościół Katolicki to znacznie starsza od UE ponadnarodowa organizacja i trudno mówić o wynoszeniu problemów na zewnątrz, raczej o zatroskaniu kościoła-matki wszystkich narodowych kościołów złym prowadzeniem się dziecka.










Aby do końca rozjaśnić spór, warto wiedzieć co nieco o autorach listów - bo to wojna nazwisk i światopoglądów, a także autorytetów skrajnie różnych środowisk.

Henryk Woźniakowski, pierwszy rzecznik prasowy rządu Tadeusza Mazowieckiego, jest obecnie prezesem zarządu Społecznego Instytutu Wydawniczego "Znak", który założył za najtwardszej komuny jego ojciec Jacek Woźniakowski - profesor, tłumacz, historyk, redaktor środowiska "Tygodnika Powszechnego", żołnierz AK. To wybitna rodzina patriotów z dziada pradziada, powstańców, inteligentów, humanistów, wywodząca się od Pawlikowskich, Kossaków, spowinowacona z Tarnowskimi, Czapskimi - słowem, to najmocniej zakorzeniona w polskim ruchu patriotycznym krakowska inteligencja katolicka, która w poprzednim stuleciu dla kościoła polskiego zrobiła więcej niż cały obecny Episkopat. Siostrą Henryka Woźniakowskiego jest Róża Thun, eurodeputowana PO, wychowana w duchu jak najbardziej chrześcijańskim, zaprzyjaźniona z wieloma autorytetami kościoła, znanymi z czasów, kiedy KK był przez władzę prześladowany, czyli jeszcze zanim zaczął władzę wspierać, np. w inwigilacji obywateli. Zarówno Woźniakowski, jak i Róża Thun działają w stowarzyszeniu "Chrześcijanie dla Europy" Initiative Christen für Europa (IXE), skupiającym organizacje i działaczy chrześcijańskich z Austrii, Belgii, Chorwacji, Francji, Hiszpanii, Holandii, Luksemburga, Niemiec, Polski, Rumunii, Słowacji, Czech, Ukrainy i Włoch. Stąd takie nerwowe poruszenie w szeregach purpuratów, których pole działania ogranicza się do listów czytanych z polskich ambon, a życiorysy w żaden sposób nie budują powagi i szacunku.

To właśnie przedstawiciele narodowego nurtu wśród biskupów: Hoser, Jędraszewski, Miziński, kształtują dziś stanowisko polskiego Episkopatu. Na bok idą nakazy ewangelicznej miłości bliźniego, kiedy instytucja wkracza na drogę polityki i bezpardonowej wojny światopoglądowej. Nikomu w Episkopacie nie przeszkadza już wieloletnia, udowodniona, dobrowolna współpraca z SB biskupa włocławskiego, o której kiedyś pisał Cezary Gmyz, skoro dziś biskup idzie ramię w ramię z polskimi przewodnikami kościoła, rozsyłając po Europie listy chwalące działania rządu i potępiające  urzędników unijnych w koślawym języku niemieckim z Google translatora. Nikt nie przejmuje się zdaniem uciszanych księży Lemańskiego i Bonieckiego, którym nie podobał się ten betonowy nacjonalizm.

Źle to się skończy dla polskiego kościoła, jak skończyła się podobna wojna z liberalizmem i "lewactwem" dla kościoła niemieckiego, który wsparł w wyborach 1932 nurt nacjonalistyczny. Przykro mi to pisać, ale tacy jak biskup Miziński prowadzą kościół na skraj przepaści.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz