poniedziałek, 30 stycznia 2017

Amputacja


Szkoda mi czasu na czytanie wrednych przepychanek na konkurencyjnych grupach KOD, które chyba są zbiorami przenikającymi się, bo nie ma dnia bez awantur i lania po mordach. W obu działają murarze i grabarze. Czasem coś mi się zaplącze na tajmlajnie i przeczytam te pyskówki, a wtedy ręce mi opadają. 
 
 
Ruch, który stanowił zdrowy, działający organizm rozkłada się, jak pod działaniem pajęczego jadu. Od środka.
Dlatego nie muruję, nie kopię grobu, wolałbym jednak, żeby ten ruch przeżył, nawet jeśli będzie potrzebny chirurg.
Zgadzam się i z Andrzejem Celińskim, i z Jackiem Żakowskim, i z Leszkiem Balcerowiczem, i ze Zbigniewem Hołdysem, i z Władysławem Frasyniukiem, że przetrwanie całego organizmu zależy od udanej amputacji. Wiem, że to głosy z zewnątrz. Ja rozumiem przywiązanie do ręki, rozumiem, że pająk sobie upatrzył, rozumiem, że ręka niewinna (brała, czy nie, w rękawiczce, czy goła), ale ukąszona. I finito.
Całe ciało ledwie zipie i za chwilę po prostu przestanie funkcjonować. A musi, bo dokoła hula wojna. Niestety nie ma na tę wściekliznę na FB surowicy, na typowo polską zawiść i plemienne instynkty, które budzą się zawsze w podobnych okolicznościach. A jest fatalnie - są dwa KOD-y. Mam wrażenie, że nie skończy się to po wyborach. Że autonomiczne regiony nie będą już jednym ruchem stawiającym się jak jeden mąż na wezwanie do Warszawy. Że zarząd główny może zszyć to rozdarcie tylko w jeden sposób - jeśli dokona się nowe otwarcie i ojcowie założyciele pozostaną autorytetami w swoich regionach, a na czele ruchu pojawią się ludzie z nową energią, nowym pomysłem, budujący nowy wizerunek.

Trudna decyzja, odkładająca na bok sympatię i empatię. Amputacja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz