wtorek, 18 lipca 2017

Urządzanie Polski strachem

Najinteligentniejszy z gangsterów politycznych, dr Jupp Goebbels, sformułował kilka obowiązujących do dziś zasad skutecznej propagandy. Jedna z najważniejszych brzmi: "artykułujemy przekaz w języku zrozumiałym dla najmniej inteligentnego wyborcy". Druga: "kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą". 


Wczoraj miałem dowód na to, że Jarosław Kaczyński perfekcyjnie opanował obie zasady i to dowód z tzw. dołów, czyli od przekonanych. Gość w krawacie na awatarze, na pytanie - dlaczego PO jest taka zła, odpowiada:
"bo chce zaprosić do Polski terrorystów".
Człowiekowi, który już coś w życiu przeżył, przeczytał, przemyślał opadają ręce. Bo jak tu dyskutować z zaprogramowanym replikantem, recytującym wpisane w pamięć sekwencje? Spełniono dwie niezbędne funkcje skutecznego programowania myśli wyborcy - prosty, prostacki wręcz przekaz i wielokrotne powtórzenie kłamstwa, które wdrukowało te słowa jako objawioną, niepodważalną prawdę.
Ani Platforma nie zapraszała "terrorystów" - to jakiś absurd, miałaby rozpisać konkurs wizowy i sprawdzać kompetencje w zabijaniu, ani nawet nie zaprosiła uchodźców wygonionych przez wojnę z domów w Syrii. Rząd Ewy Kopacz wzbraniał się przed tzw relokacją uchodźców jak diabeł przed wodą święconą, Schetyna też kręcił i mącił, kiedy go ktoś o uchodźców spytał. Ale kłamstwo o zaproszeniu "terrorystów" trafiło do mózgów nowych "rewitalizowanych elit" Kaczyńskiego, stworzonych na obraz i podobieństwo wodza - sfajdanych ze strachu, schowanych za podwójną gardą, nieznających świata, nienawidzących inności, kochających Reksia w TV. Powtarzanie im bzdur o grożących Polsce pasożytach i pierwotniakach oraz terrorystach tworzy w wystraszonych głowach obraz zagrożenia z zewnątrz i - co najważniejsze - obraz zbawcy, który postawił terrorystom tamę.
Zaraz, postawił? Jedyny terrorysta skazany w Polsce za plany wysadzenia Sejmu - Brunon Kwiecień był Polakiem. Więcej, był "prawdziwym Polakiem", tak się przedstawił, występując na ławie oskarżonych ze znakiem "Polski Walczącej" w klapie.
Jedyny sprawca seryjnego mordu politycznego, brutalnego zabójstwa dwóch małżeństw, którym zarzucał, że nie są "prawdziwymi Polakami", był Polakiem. Marcin K. jako "prawdziwy Polak" bał się nawet wzroku swoich ofiar, starszych ludzi, bo wydłubał im oczy. To takie nasze, swojskie - "później kupił cztery piwa, bo, jak twierdził, chciał się upić i zasnąć" - a w procesie przyznał dumnie, że należał wcześniej do organizacji narodowościowych, czyli nie był podłym lewakiem.
Propaganda działa i daje przyzwolenie na agresję wobec obcych, czują to zagraniczni studenci w Białymstoku, oficjalnie informowani przez uczelnię o zagrożeniu na ulicach w dniach Parteitagów polskich narodowców, odczuł to student łódzkiej Filmówki wyzwany od "ciapatych i brudasów" przez bohaterskiego strażaka narodowca. Odczuła to Swietłana, młoda Mołdawianka, która przyjechała do Polski, zarobić na utrzymanie dwójki dzieci, gwałcona w Gdańsku wielokrotnie, aż nago wyskoczyła z czwartego piętra.
Ale to przecież ci obcy są groźni dla Polaków - jak mówią cwani politycy. I „ciemny lud kupuje", bo tysiące razy powtarza to telewizja Kurskiego.
Uświęcona patriotycznym obowiązkiem agresja przeciwko obcym to teraz norma w mediach społecznościowych i w mediach rządowych - mój znajomy przyjął na kwaterę młodych muzyków z Paragwaju, którzy występowali na świetnym festiwalu zespołów ludowych i opublikował ich zdjęcie w paragwajskich strojach, czym naraził się na wielodniowy hejt prymitywów, którzy pisali o insektach, stonce itp. Strach pomyśleć, co działoby się w wątku, gdyby przyjął Kenijczyków.
Odkrycia doktora Goebbelsa przeżywają renesans, dzięki głupocie społeczeństwa i wyrachowaniu sitwy sprawującej władzę.