środa, 14 kwietnia 2021

Campo de’ Fiori



Rzymskie Campo de’ Fiori przed pandemią tętniło życiem. Restauracje, dzieci, stragany, gołębie, muzyka, a nad tym wszystkim ponury, zakapturzony Giordano Bruno. Brązowy pomnik stoi odwrócony plecami do placu, a wyzywająco – twarzą do Watykanu, na znak jego sporu z Kościołem. A przecież zanim do tego sporu doszło, był dominikaninem, przyjmowanym przez biskupów, papieża, słuchanym, chwalonym. 


Przypomniał mi się ten pomnik, kiedy poczytałem dziś o współczesnych inkwizytorach, tych z Episkopatu i tych z Sejmu. Jeden z posłów koalicji demolującej polskie państwo, z tytułem profesorskim, gadający czasem mądrze, a często krytycznie, właśnie odłączył się od stadka i zastanawiam się, czy podzieli los Giordana Bruno, spalonego na stosie na Campo de’ Fiori, czy raczej złamanego przez inkwizytorów Galileusza. 

Naprawdę nie wiem, po co światły człowiek zostaje dziś politykiem, wchodzi do zorganizowanej sitwy, kojarzonej z biciem kobiet i milionowymi przewałami? Po co lekarz, kardiochirurg, naukowiec, ceniony za granicą, pcha się do tego Sanhedrynu obłudników i faryzeuszy? Jaka cecha charakteru popycha ludzi pomiędzy zera w krawatach, z chorągiewkami w klapach? Wiadomo, że zostaną tam zadziobani. 

Jakiś mały człowieczek, również z zakonu antyaborcjonistów, spreparował donosik na profesora, w którym padają zarzuty o „zabijanie niewiniątek podczas eksperymentów”. Najważniejsze, że Maksymowicz sam uważał się za przeciwnika prawa dostępu do aborcji, jednak ministerstwo poszło tym absurdalnym tropem, bo był na rękę miernotom, które profesor krytykował za nieudolność i ryzykowanie życiem tysięcy Polaków - m.in. głosował wcześniej przeciw wyborom pocztowym Sasina.

Czy ten bunt Maksymowicza coś zmieni? Oczywiście, chociaż nie każdy głoszący poglądy niewygodne dla władzy i inkwizycji to Giordano Bruno. Kiedy tupie nogą i odchodzi z PiS łódzka młoda radna, nikt nawet tego po tygodniu nie pamięta, ale być może tym razem przebrała się miarka intryg, oszustw, szczucia i Maksymowicz nie spłonie na stosie. 

Swoją drogą, jak można być tak schizofrenicznie dwubiegunowym, krążyć od Akcji Wyborczej Solidarność, Platformy Obywatelskiej do Gowinowców i głosować przeciw Konstytucji własnego kraju, obywatelom własnego kraju, zasłaniając się jednocześnie aktami prawnymi i oświadczeniami obcego kraju - Watykanu? 

A propos obcego kraju – inkwizytorzy z Episkopatu Polski wydali dziś oświadczenie absolutnie sprzeczne z oświadczeniem Watykanu w sprawie szczepionek J&J i Astry-Zeneki. I tego pojąć nie mogę - 50 lat tłumaczyłem jakoś sobie różne brednie, podpisywane przez biskupów. Chyba zbyt długo. Wygląda na to, że Episkopat Polski stał się schizmą w Kościele katolickim. Po zaszczepieniu 800 mln ludzi na świecie, w tym papieża Franciszka, po naprawdę wyczerpującym wyłożeniu etycznych aspektów szczepień w oświadczeniu watykańskiej Kongregacji Nauki, polski chór sklerotyków w purpurze namawia ludzi do nieszczepienia się. Konsekrowana ciemnota i podłość. 

Giordano Bruno miał rację w wielu kwestiach. Dopiero 50 lat temu kościół przestał prawnie zwalczać jego księgi, po 350 latach straszenia piekłem za czytanie o Ziemi okrążającej Słońce, o wiecznym Wszechświecie, w którym panuje zasada ruchu, o tym, że nic w przyrodzie nie ginie. 

Mój syn na Campo de’ Fiori zrobił pierwsze w życiu samodzielne kroki. To dobry znak, choć po kilkunastu latach od tego momentu stał się niesamowicie asertywny i zasadniczy w tym, do czego sam doszedł. Nie wyrzeknie się, jak Galileusz, swojego zdania.


#LekcjeHistoriiPrawdziwej