piątek, 5 lutego 2016

Życie pełne wojen i romansów

Amerykanki siadały mu na kolanach, prosząc, by narysował ich portrety, polskie arystokratki i ich córki słuchały jak grał na klawikordzie, a ich mężowie i ojcowie zazdrościli mu talentu i odwagi, ale niestety pogardzali jego jakobińskimi poglądami.



Kontrowersje wokół Kościuszki to materiał na cały serial telewizyjny. Już samo tło obyczajowe jest ciekawe, czasy dorastania w libertyńskiej Warszawie, rozluźnienia swobody obyczajowej, gdzie kadeci byli i aktorami tego teatru i maskotkami środowiska. Swoją drogą, teatr spełniał nieco inne funkcje niż obecnie – o rozrywkowo-seksualnym charakterze wieczorów teatralnych przynajmniej jeden odcinek tego serialu.
Kościuszkowskie podboje miłosne i klęski matrymonialne to przynajmniej trzy odcinki, bo dotyczą i pobytu we Francji, i Stanów, i kraju po powrocie. Czy mogło być inaczej? Wykształcony w dworskich podbojach, recytujący, piszący wiersze, muzykalny, utalentowany portrecista, ale przede wszystkim przystojny podbrygadier, a później generał nie mógł przecież w towarzystwie oprzeć się zainteresowaniu panien i mężatek. Podobno w jednym liście potrafił zgrabnie uwodzić i matkę i córkę, nie budząc podejrzeń męża i ojca. Radził też sobie z konwersacjami w trzech językach.
Niestety, kto ma szczęście na polu bitwy, nie ma zwykle w miłości. Chociaż szybko dosłużył się etosu dzielnego wojaka, a nawet bohatera, zyskał też opinię libertyna o bogatych doświadczeniach z kobietami, na dodatek głoszącego szkodliwe poglądy społeczne. Coś w rodzaju ówczesnego cyklisty, wegetarianina i liberała popierającego imigrantów i LGBT. Dlatego jego konkury kończyły się czarnymi polewkami, mimo gorącego przyjęcia przez adorowane panny.
Kiepsko skończył się romans z zakochaną bez pamięci Ludwiką Sosnowską, później Lubomirską. Plotka z tamtych czasów głosiła, że, decydował tatuś, a związek - i nazwisko Lubomirska - musiała panna przyjąć w wyniku wygranej ojca w karty z przyszłym teściem. Jak tu konkurować o pannę z karcianym długiem arystokraty. I porwanie panny się nie udało, a Kościuszko oberwał kijami od ludzi Sosnowskiego, który ponadto był fanem partii prawdziwych Polaków i "jakobinów" traktował z buta. 


Nie układało się i po powrocie z Ameryki. Sam Stanisław Staszic, opiekun zakochanej do śmierci w Kościuszce panny Anny Zamoyszczanki, odradzał przyjęcie do familii Zamoyskich generała-libertyna. Anna została jednak Sapieżyną, nie Kościuszkową, choć podobno zaręczyny z Sapiehą miały już zostać zerwane.
Fatum jakieś prześladowało Tadeusza, ale trzeba przyznać, że przywykł do porażek i przyjmował je pięknie i pięknie te nieudane związki kultywował, już jako przyjaźnie. Obie arystokratki korespondowały z nim ciepło do końca życia.
Może warto ostatni odcinek tego serialu oprzeć na nieudokumentowanej dostatecznie i dość fantastycznej relacji Johna Quincy Adamsa, jakoby Ludwika Lubomirska ostatnie chwile życia Naczelnika w Szwajcarii spędziła przy jego łożu, a nawet wyszła za niego w tamtych dniach za mąż. Była podobno w Solurze w 1817. 
Z listów Ludwiki do Kościuszki i z pamiętników Niemcewicza układa się melodramatyczny finał serialu, korzystającego z wyjątkowo bogatego tła historycznego, wojen i pokoju w trzech krajach - Polsce-Francji-USA. Byłby to fantastyczny polski epos a’la "Północ-Południe". Marzenie - bo niestety o Kościuszce filmów mamy niewiele, wliczając odnaleziony nie tak dawno pierwszy – „Kościuszko pod Racławicami” z 1913 roku i międzywojenny obraz Lejtesa pod tym samym tytułem. Potem nic, a przecież nie mamy innych bohaterów tej miary.


 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz